To co uwielbiam robić od zawsze, to podróżować. To uczucie kiedy kupuję bilet, pakuję plecak i planuję co chcę zobaczyć i sprawdzić, działa na mnie jak czekolada na dziecko. Świadomość podróży w dowolnym kierunku, bez względu na odległość od domu, kojarzy mi się z przygodą, nowymi krajobrazami, a także innymi ludźmi, jedzeniem i obyczajowością. Przez moje ekstrawertyczne nastawienie, wrodzoną ciekawość i dobrze działającą intuicję, udawało mi się na tych wojażach zobaczyć, doświadczyć i poznać więcej niż zakładałam.
Każdy wyjazd dał mi coś niezwykłego, co zostanie na zawsze w mojej pamięci.
Ku zdziwieniu wielu osób lubiłam podróżować sama. Być może podświadomie potrzebowałam pobyć sama ze sobą, wsłuchać się w swoje uczucia, odczucia i nauczyć się rozpoznawać wszystkie sygnały, jakie od zawsze wysyła do mnie moje ciało i cały otaczający mnie świat. W codziennym życiu pełnym tempa i obowiązków nie było to możliwe, a na pewno nie w takim stopniu jak bym chciała.
Po wielu takich samotnych wyprawach doszłam do wniosku, że w tamtym czasie mojego życia były mi one niezwykle potrzebne.
To dzięki nim doświadczyłam większej niż kiedykolwiek pewności siebie i świadomości, że dam sobie radę. Nauczyłam się przyglądać życiu z innej perspektywy – stałam się obserwatorem i uczestnikiem jednocześnie. Moje zmysły obudziły się jak nigdy. Od tej pory oczy szerzej i bystrzej obserwowały otoczenie, moje uszy chwytały więcej dźwięków, a moje kubki smakowe czuły ekscytację mogąc kosztować nowych smaków. Brzmi dziwnie, a jednak tak było.
Powodem, dla którego o tym pisze, jest zwrócenie Twojej uwagi na to, w jaki sposób Ty doświadczasz życia.
Czy biegniesz przez codzienność budząc się w poniedziałek rano i z oczekiwaniem wypatrując kiedy będzie weekend? Czy pamiętasz co robiłeś wczoraj? Kogo spotkałeś w ubiegły wtorek i co jadłeś dwa dni temu na śniadanie? Jeśli właśnie dotarło do Ciebie, że toczące się życie dzieje się bez Twojej uwagi i świadomości, to powinieneś zwolnić, stanąć i zastanowić się gdzie tak gonisz.
Większość społeczeństw świata pędzi by osiągnąć jakiś cel, a potem kolejny i kolejny.
To czego nie lubiłam pracując w korporacjach, to właśnie wyznaczanie sobie dodatkowych celów (poza standardowymi etatowymi zadaniami). Już samo takie działanie podświadomie pokazuje pracownikowi, że musi przejawić większą inicjatywę, że musi się wykazać i udowodnić pracodawcy, że jest godzien tego stanowiska. Nie uważasz, że to totalne nieporozumienie i zamordyzm w czystej postaci, opatulony wizją ewentualnego bonusa? Czy naprawdę uważasz, że wszystkim dookoła musisz coś udowodnić, by Cię traktowali po ludzku?
Teraz z perspektywy czasu, uważam to za ogólnoświatowy fenomen, który ma tendencję do niewolnictwa w krawatach i szpilkach. Polecam zastanowić się nad tą kwestią nieco dłużej.
A wracając do tematu…
Jeśli zauważyłeś, że czas Ci przelatuje przez palce, że nie masz w ciągu dnia kilku chwil dla siebie i swoich myśli, to jest to najwyższy czas, żeby wprowadzić zmiany.
Kiedyś już pisałam, że nie trzeba wyjeżdżać i podróżować, żeby być z samym sobą i poznać swoje potrzeby i priorytety. Niemniej jest coś niezwykłego w byciu w swojej pustelni. Kiedy zredukujesz tempo życia, odsuniesz się od mass mediów, zaczniesz szanować swój czas po godzinach pracy i spędzać go dla siebie, ze sobą i po swojemu, zauważysz, że Twoja codzienność zacznie się zmieniać.
Doświadczać możesz większej obecności w TU i TERAZ, większego spokoju i harmonii w życiu. Coraz łatwiej będziesz odczytywał sygnały wysyłane przez Twoje ciało. Będziesz jadł wtedy, gdy będziesz głodny, a nie wtedy, gdy ktoś Ci powie, że możesz jeść. Gdy będziesz potrzebował spotkać się z kimś, iść lub jechać gdzieś, to będą to Twoje decyzje, a nie cudze. Wierz mi, że skierowanie uwagi na sygnały wysyłane przez Twoje ciało, sprawi, że odczytasz je w drobnych decyzjach codziennych, jak ta czy lepiej iść na rower czy pooglądać tv.
Pustelnia jest dobra dla każdego, także dla ekstrawertyka. Najważniejsze, żeby w niej nie przebywać zbyt długo. To co powinieneś zrobić to przemyśleć plan działania i zacząć go wdrażać. Bądź bardziej uważny na siebie, swoje potrzeby i na to, czym chce Cię zbombardować codzienność. Być może po czasie spędzonym w samotni uznasz, że to co Cię otacza nie daje Ci szczęścia i wtedy zaczniesz zmieniać np. codzienne nawyki.
Cokolwiek postanowisz pamiętaj, żeby zacząć od siebie.
Uwolnij to, co Ci nie służy i zacznij wdrażać nowe.
Niech Twoje życie będzie ekscytującą, dobrą podróżą. Niech ono samo w sobie stanowi cel, a to co Ci się przydarza traktuj jak nowe doświadczenia.