Życie jako proces to myśl, która towarzyszy mi od dawna – i choć brzmi banalnie, niesie w sobie ogromną prawdę. Bez względu na wiek, życie nie przestaje nas zaskakiwać i dzieje się to absolutnie w wielu jego dziedzinach.
Może nam się wydawać, że już wszystko widzieliśmy, słyszeliśmy wszystkie historie i nic nas nie zaskoczy. A potem… kolejna sytuacja pokazuje, że jesteśmy jak dziecko we mgle. I dobrze. To naturalna kolej rzeczy.
Życie nie jest projektem z metą – to niekończący się proces
Im szybciej zaakceptujemy fakt, że całe nasze życie stanowi dla nas szkołę i proces doświadczania, tym łatwiej będzie nam żyć z pokorą i cieszyć się z małych rzeczy. Bo radość z drobiazgów to sztuka – i to ona buduje fundament pod większe sukcesy.
Od czterech dekad życie uczy mnie bycia w ciągłej ciekawości i otwartości. I wiem, że nawet za kolejne cztery, nie pojawi się we mnie myśl: „wiem już wszystko”. Bo to byłoby po prostu… nieprawdziwe.
Strach przed oceną i pułapka bezpiecznych schematów
Jedną z największych przeszkód na drodze do zmian jest strach przed oceną. Boimy się opinii innych – nawet tych najbliższych. Dlatego wiele osób woli pozostać w znanym, choć nudnym miejscu, niż ruszyć w nowe i nieznane.
To właśnie życie jako proces uczy nas, że każdy krok – nawet niepewny – może prowadzić do czegoś pięknego. Ale trzeba się na ten krok odważyć.
Zadaj sobie pytanie i… zacznij działać
Kiedy czujesz, że utknęłaś – zapytaj siebie: Co teraz przyniosłoby mi radość i spełnienie? I nie czekaj. Niech ta myśl stanie się impulsem do działania.
Proces decyzyjny przypomina kulę śnieżną – najpierw malutką, potem coraz większą. Tak właśnie działa odwaga. A jeśli coś się nie uda? Trudno. Ale będziesz wiedzieć, że próbowałaś.
Codziennie rano zadaj sobie pytanie: co dziś mogę zrobić, by rozwinąć siebie? A potem – zrób to. Dla siebie, Twojej wibracji i siły.