Czy emocje można kontrolować i czy powinno się to robić?
Wiem, że włożyłam kij w mrowisko i że ilu czytających, tyle będzie opinii.
Trochę robię to umyślnie, żeby zachęcić Cię do zaobserwowania Twoich emocji, a trochę, by zwrócić uwagę na działanie naszych ludzkich, wyuczonych schematów, jakie nabywamy w naszym domu rodzinnym.
Do mojego gabinetu często przychodzą osoby, które pracują ze swoimi podświadomymi schematami i programami.
Hipnoza pokazuje im jak wielu mechanizmów i emocji wyuczyli się poprzez obserwację rodziców, poprzez bycie częścią jakiejś społeczności.
Jak chcąc być akceptowani, lubiani, rozumiani, dostosowywali swoje czucie do oczekiwań innych.
Jak sami możecie się domyślić, takie odchodzenie od swoich potrzeb, kończy się źle, a konsekwencje widoczne są niemal we wszystkich dziedzinach naszego życia.
Ludzie są skomplikowani, dlatego, że komplikują sobie (a przez to innym) swoje życie. Największą zmorą jest to, że nie nazywają emocji, nie chcą czuć, obarczają za swoje stany emocjonalne innych, oddają innym kontrolę nad swoim czuciem.
Terapeuci doszukują się (słusznie) przyczyny naszego czucia lub nieczucia w domu rodzinnym, gdyż ten kształtował wiele lat nasze reakcje i emocje na okazywanie uczuć lub ich brak, na kontakt i wspieranie się członków rodziny lub ich oddalenie od siebie, na to czy czujemy szacunek i sympatię czy raczej respekt i chłód emocjonalny do rodzica.
Kiedy rozmawiam ze znajomymi i ludźmi pochłoniętymi tematyką emocji wspólnie dochodzimy do wniosku, że nigdy nie było i nie będzie pokolenia, które nie będzie miało do przerobienia czegoś w swoich emocjach.
Każde z nas może skrzywdzić inne działanie lub jego brak. Zapalników mogą być dziesiątki.
Czasem czyjeś spojrzenie wywołuje w nas uczucie lęku, strachu bądź przyciąga dobrocią i łagodnością… Czasem ten sam człowiek może zabrzmieć (inny tembr głosu) inaczej i zmieni to naszą emocję do niego.
Nieświadomych elementów tego czucia jest wiele.
I jak zwykło się mówić – diabeł tkwi w szczegółach.
Wielu z nas w codziennym życiu zawodowym nosi maski. Inaczej się ubiera, mówi i prezentuje w biurze, a zupełnie inaczej w domu, po godzinach.
Czy to jest zdrowe? Nieee!
No chyba, że możesz sobie wyobrazić chodzenie w ciasnym gorsecie przez 8-12h dziennie.
O tym, że zakres działań wyznaczonych przez naszego szefa nas przerasta, zwykle wie nasza rodzina i znajomi, ale nie sam szef…
O tym, że jakaś osoba w pracy nie współpracuje lub utrudnia pracę, wiedzą znowu wszyscy, tylko nie główna zainteresowana.
Czemu zatem nie komunikujemy jasno?
Bo boimy się bycia ocenionym, bycia odrzuconym. Chcemy być częścią całości, przynależeć do grupy, być lubiani, albo chociaż brani pod uwagę.
Są tacy, którzy wiedzą lub uczą się mówić „nie” i stawiać jasno granice.
Są Ci którzy wiedzą czego nie chcą, ale wielu nie wie czego chce, kim chce być.
Nie ma w tym nic złego, ale powinniśmy założyć, że ludzie nie są idealni i że na takich nie powinniśmy się kreować.
Zamiast odpowiadać że jest ok, po prostu zauważ swoje czucie, braki, emocje, nostalgię, bolączki i uznaj je.
Kiedy nie będziesz się od nich odwracał, one nie będą za Tobą dalej biegły.
Wiem, że szczególnie osoby, które nie zostały nauczone mówienia o emocjach, nie miały przytulenia, wsparcia, ich działania nie były wzmacniane przez najbliższych, mają problemy z werbalnym okazywaniem i wyrażaniem swoich odczuć i emocji.
Czują się usztywnione w kontakcie fizycznym, nie potrafią się przytulać, mówić o swoich potrzebach i odczuciach. Czują blokady i lęk.
Z tym jednak można i trzeba pracować. A robić to należy, by poczuć pełnię.
Tak naprawdę właśnie o nią chodzi… o naukę naszych stanów emocjonalnych, o skupianie uwagi na swoich potrzebach i zasobach, na tym co możemy zaoferować innym i czego potrzebujemy, by żyło nam się jakościowo, dobrze, harmonijnie.
Szczęścia w emocji powinniśmy szukać przede wszystkim w sobie, ale zanim do tego dotrzemy, naszymi nauczycielami będą ludzie, którzy pojawią się na naszej życiowej ścieżce.
To oni, będą naszym odbiciem. Naszym lusterkiem emocji. Oni pokażą z czym powinniśmy pracować, co zmieniać, co zostawić za sobą, by zmienić naszą emocjonalną ścieżkę.
Życzę Wam na Waszej ścieżce dotarcia do siebie. Byście nie kontrolowali Waszych emocji, ale świadomie je umieli rozróżniać i nazywać. Byście cieszyli się w codzienności prawdziwymi Wami. Byście odważyli się zdjąć maski i gorsety i zaczęli szczęśliwie żyć.
A tych zaciekawionych wspólną pracą nad Waszymi emocjami, zapraszam do kontaktu.
+48 516 510 588