Ceramika jako forma terapii – opowieść o przełamywaniu schematów i powrotach do siebie
Ceramika jako forma terapii to nie tylko modne hasło – to doświadczenie, które potrafi zmienić sposób myślenia o sobie i codzienności. 5 grudnia 2024 roku po raz pierwszy w życiu odwiedziłam pracownię ceramiki. Zapamiętałam tę datę nie bez powodu – uświadomiła mi bowiem, że czekałam na ten dzień… aż 42 lata.
Co mnie powstrzymywało?
Może tak jak ja, przez długi czas omijałeś glinę z różnych, często nieuświadomionych powodów?
Kiedy przyjrzałam się sobie, zobaczyłam cały wachlarz schematów i przekonań, które skutecznie mnie powstrzymywały.
Była tam potrzeba kontroli i porządku – a przecież glina brudzi. Był też lęk przed oceną: “Nie potrafię”, “Wygłupię się”. Doszedł jeszcze perfekcjonizm, który nie znosił braku precyzji. Ale wystarczył jeden dotyk gliny, by moje ego się rozpuściło. Pojawiła się radość.
Dotyk, który leczy
Wchodząc do pracowni – z regałami pełnymi ceramicznych prac, kołem garncarskim i piecem – poczułam coś, czego nie czułam od dawna: lekkość i gotowość na nowe.
Praca z gliną ma w sobie coś magicznego. To nie tylko twórczość, to medytacja w ruchu. Z każdą kroplą wody, każdym ruchem dłoni, zaczyna się subtelny dialog z naturą i z samą sobą. Tu nie ma miejsca na pośpiech – jest tylko chwila obecna.
Niedoskonałość, która uzdrawia
Ceramika uczy też pokory. I wolności od perfekcjonizmu. Naczynie, które stworzysz – nawet jeśli ma nierówną krawędź – jest piękne. Bo jest Twoje. Bo zawiera w sobie emocje i prawdę chwili.
Ceramika jako forma terapii pokazuje, że niedoskonałość to nie wada, lecz znak autentyczności.
Gliniany pamiętnik duszy
Tworząc czarkę, miseczkę i talerz, poczułam, że każde z tych naczyń to kawałek mnie. Przed wejściem do pracowni towarzyszył mi stres, a po trzech godzinach – radość i spokój. Zostały one zapisane w kształtach i fakturach mojej ceramiki.
To był cichy taniec dłoni i gliny. A jednocześnie… spotkanie z moim wewnętrznym dzieckiem, które w końcu mogło się bawić, bez lęku, bez planu, z otwartością.
Daj sobie szansę
Nie musisz być artystą. Nie musisz mieć doświadczenia. Wystarczy ciekawość i odwaga, by zrobić pierwszy krok. Jeśli nigdy wcześniej nie próbowałeś – spróbuj. Może i Ty pokochasz ten wyjątkowy stan zanurzenia w “tu i teraz”.
Stworzone przeze mnie naczynia przypominają mi o tamtym grudniowym popołudniu. I o tym, że każdy czas jest dobry, by zacząć.
Twórczość, która budzi kobiecą energię
Praca artystyczna, zwłaszcza taka jak ceramika (ale też inne dziedziny) rozbudza w kobietach energię seksualną – czyli naszą wewnętrzną siłę życiową i twórczą.
To nie tylko fizyczna aktywność – to także otwarcie na głębszy kontakt ze sobą, ze swoją kobiecością, z pasją i pragnieniem tworzenia.
Z tej energii rodzi się większa kreatywność, świeże pomysły i nowe możliwości – nie tylko w sztuce, ale i w codziennym życiu.
Wzmacnia się intuicja, otwiera serce, a w ciele pojawia się więcej przestrzeni na radość i ekspresję. To, co zaczęło się jako dotyk gliny, może więc obudzić uśpioną cząstkę duszy, która pragnie się wyrażać – bez lęku, z zachwytem.
Ceramika jako forma terapii może stać się dla Ciebie mostem do uważności, prostoty i kontaktu z własnymi emocjami.
Spróbuj – i daj sobie szansę, by odnaleźć coś pięknego w pozornym chaosie gliny.