To jak mocno zmieniamy się na przestrzeni naszego życia, pokazuje nam nasze otoczenie.
Nagle po latach związku z drugą osobą stwierdzamy, że więcej elementów nas z nią dzieli, niż łączy.
Nasza praca, do której kiedyś, przed laty lecieliśmy na skrzydłach, teraz nas nuży i sprawia, że mamy w niedzielny wieczór obniżone samopoczucie na samą myśl o nowym tygodniu w niej spędzonym.
Nasza paczka znajomych, z którą znamy się od wielu lat, nagle zaczyna nadawać na innych falach, wykruszać się, a my nie czujemy już potrzeby spędzania z nimi wspólnie czasu. W naszej przestrzeni pojawiają się za to inni ludzie, z którymi tematy nam się nie kończą, z którymi odkrywamy nasze nowe postrzeganie życia.
To, że kiedyś lubiliśmy żyć w pędzie, wśród dużych skupisk ludzi, a teraz uciekamy w naturę i ciszę, też pokazuje, że coś zmieniło się w Nas i w naszym systemie wartości.
Pytanie jakie należy sobie postawić brzmi: jak mocno zależy Ci by tę sytuację ulepszyć?
Czy chcesz iść za zmianą, czy wolisz tkwić w tym co znane, ale dające uczucie niedostatku?
Kiedy jesteś bardziej w Tu i Teraz dajesz sobie mentalnie przestrzeń do tego, by na życie patrzeć jak na proces, w którym każdy z nas ludzi ma doświadczać, czerpać i uczyć się.
Gdzie jedno zdarzenie, przeczytana książka, obejrzany film, rozmowa z kimś czy udział w warsztatach rozwoju, mogą odmienić coś w Twoim systemie postrzegania.
Twój otwarty umysł wie, że nic nie jest stałe w życiu i że generowane sytuacje i nasze odczucia w ciele, mają nadać kierunek temu, gdzie powinniśmy iść, by nam było lepiej.
Czasem czujemy, że nie powinniśmy robić nic wbrew sobie i że nie chcemy chodzić tam, gdzie nas nie chcą i gdzie my już nie chcemy bywać.
To nie jest nic złego. Tak się dzieje w życiu większości ludzi.
To jest czas, w którym dopuszczamy do głosu potrzeby naszej duszy.
A przynajmniej mamy taką szansę żeby postawić ją na ringu przeciwko naszemu ego i obserwować, które z nich wygra tę bitwę.
Nasz umysł świadomy, nasze ego, uwielbia życie w komforcie i przewidywalności. Nie lubi zmian i życiowych rewolucji, więc zwyczajnie nas sabotuje. Słyszysz wtedy w swojej głowie, że „wymyślasz, domyślasz się, głupio robisz, że to oderwane od rzeczywistości pragnienia, że przecież inni też tak mają, że przecież tyle lat spędziliście razem, że macie dzieci i kredyt, i w ogóle, sam/-a nie dasz sobie rady…”
Znasz to uczucie? Słyszysz czasem te myśli?
Założę się, że są natarczywe, gdy usiłujesz iść za swoimi marzeniami, pragnieniami, swoim prawdziwym JA.
To co Ciebie powstrzymuje przed zmianą, to ten wewnętrzny krytyk, który zaszczepia w Tobie strach przed nowym i nieznanym.
Boisz się reakcji otoczenia i osądzenia.
Boisz się, że faktycznie Twoje pomysły nie wypalą i dasz pożywkę bliskim Ci osobą by powiedziały „A nie mówiliśmy?”.
Boisz się, że nie wypali finansowo lub tego, że się rozczarujesz tym w co poszedłeś lub z kim postanowiłeś żyć.
Pamiętaj, że cokolwiek Cię sabotuje, wymaga Twojego zdecydowanego działania.
W tym momencie powinieneś powiedzieć SPRAWDZAM, zanim zrobi to z wielkim hukiem Twoje życie i wszechświat.
Jeśli słyszysz szept to idź za nim i sprawdź dokąd Cię poprowadzi.
Gdy słyszysz w głowie krzyk i krytykę wycisz jej dźwięk jakbyś używał do tego pilota.
Zobacz co się wtedy stanie…
Założę się, że gdy zaczniesz tak działać, staniesz się bardziej asertywny wobec tego i tych, którzy Ci nie służą. I jeśli poczujesz, że inni mają z tym problem, uznasz, że to ich, a nie Twój problem.
Ty rób swoje.
Żyj jak czujesz, a nie jak podpowiadają Ci inni.
Chodź tam gdzie chcesz i omijaj te miejsca, gdzie Cię nie chcą.
Otwórz się na prawdę w swoich uczuciach i odczuciach.
Zacznij żyć według siebie i Twojego cichego szeptu.