Koncert gongów tybetańskich – moje pierwsze doświadczenie

Koncert gongów tybetańskich moje pierwsze doświadczenie

Koncert gongów tybetańskich – moje pierwsze spotkanie z dźwiękiem, który porusza duszę

Chciałabym podzielić się z Tobą moimi osobistymi refleksjami i wrażeniami po koncercie gongów tybetańskich i mis kryształowych. Być może ten tekst zachęci Cię do spróbowania takiej formy pracy z ciałem i energią – dlatego opowiem, czego się spodziewać i na co warto zwrócić uwagę.

Dlaczego poszłam na koncert gongów tybetańskich?

To było moje pierwsze doświadczenie tego typu. Kierowała mną ciekawość – nie religia, nie moda, nie filozofia Wschodu. Po prostu – otwartość na nowe.

Zaproszenie przyszło od koleżanki, która regularnie bywa na takich wydarzeniach. Od dłuższego czasu sama zanurzam się w dźwiękach relaksacyjnych, muzyce natury, szumie wody i wietrze. Te częstotliwości pomagają mi w codziennej medytacji, a moje ciało wyraźnie je „lubi”.

Kiedy usłyszałam jej propozycję, ucieszyłam się. W dniu koncertu moje ciało było niezwykle pobudzone energetycznie – jakby wiedziało, że spotka je coś ważnego.

Jak wygląda koncert gongów i mis?

W sali, gdzie odbywał się koncert gongów tybetańskich, panował półmrok. Zapalone lampiony tworzyły magiczny klimat. Cztery duże gongi i kilka mis kryształowych stało w centrum. Prowadzący, Jacek Wiktor, krótko opowiedział, co nas czeka. Ale – jak się później okazało – nie dało się przygotować na wszystko, co miało się wydarzyć.

Położyłam się blisko gongów, na karimacie, z głową skierowaną w ich stronę. Przykryłam się kocem, zadbałam o wygodny dres i butelkę wody. Zanim dźwięki zabrzmiały, zostaliśmy zaproszeni do wypowiedzenia intencji. Moja? Otwarcie czakry trzeciego oka.

Jakie doznania daje koncert gongów tybetańskich?

Dźwięki wibrowały w powietrzu, zmieniały się – raz łagodne, raz intensywne. W pewnym momencie poczułam dziwne wirowanie na czole, między oczami. To było nieprzyjemne, ale… przypomniałam sobie intencję. I wtedy coś się zmieniło – ból zamienił się w ciepło. Miałam wrażenie, że energia wspina się w górę mojej głowy.

Dźwięki mis kryształowych były jak mgła – łagodne, delikatne, kojące. Czułam mrowienie na skórze, coś w rodzaju energetycznego masażu. Był moment senności, było też rozluźnienie, spokój. Kilka osób w sali zasnęło albo głęboko się wyciszyło. Na koniec – cudowne dźwięki dzwonków Koshi i Shruti box z mantrą. Miałam ciarki na całym ciele.

Jak działa koncert gongów na ciało i energię?

Najciekawsze było to, że moje ciało jeszcze następnego dnia było „rozedrgane”. Ewidentnie koncert uruchomił procesy wewnętrzne, coś się oczyszczało, coś krążyło. Inni uczestnicy mówili o podobnych odczuciach – od spokoju po wzruszenie, od senności po jasność umysłu.

Jeśli jesteś otwarty na subtelne odczucia, energię i dźwięk – gorąco polecam Ci to doświadczenie. A jeśli trafisz na Jacka Wiktora – masz szansę przeżyć coś naprawdę głębokiego. To człowiek, który prowadzi z uważnością, sercem i pokorą. Pod jego ręką koncert gongów tybetańskich staje się czymś więcej niż wydarzeniem – staje się spotkaniem z samym sobą.


Z całego serca dziękuję za to doświadczenie i dzielę się nim z intencją inspiracji.
Życzę Ci spokoju, harmonii i zanurzenia w dźwiękach, które uzdrawiają.

Zdjęcie z prywatnych zasobów Doradcy Empatycznego.

Powiązane wpisy
Zostaw komentarz

Your email address will not be published.Required fields are marked *