Wybaczyć sobie? Co?
Przecież ja nie mam czego sobie wybaczać!
Wszystko co złe jest z zewnątrz, od innych i to ONI powinni się nad sobą zastanowić, bo wiele razy zawiedli.
Znasz taki schemat myślenia?
Słyszysz jak ludzie dookoła go stosują?
A może sama tak myślisz i mówisz?
Jeśli liczyłaś, że stanę w obronie myślenia większości ludzi na ziemi, to przepraszam, niestety NIE.
Pozwól jednak, że wytłumaczę, czemu zaczęłam myśleć inaczej niż większość.
Kiedyś uważałam (jak zresztą zdecydowana większość osób), że ludzie dokoła byli powodem / przyczyną komplikacji w moim życiu zawodowym, rodzinnym, partnerskim.
Lata mijały, a życie pokazało mi, że takie myślenie spowodowane było nabytym wyuczonym schematem bycia męczennikiem, smutnym człowiekiem, który za swoje życiowe działania i uczucia posądza innych. Uświadomiło mi, że takie postępowanie jest zwykłym nieporozumieniem, które dodatkowo ma wiele minusów dla mnie samej.
Może masz tak (ja tak miałam), że masz złość do swojego ex partnera, do ex pracodawcy, koleżanki lub sąsiada.
Czujesz, że Oni Cię zawiedli, nie dostałaś tego, czego od nich oczekiwałaś, że nie docenili Ciebie, tego co robisz, jaka jesteś, itd.
Czy Twoje myślenie o tym, cokolwiek zmieniło po tym jak nastąpił rozłam między Wami?
Czy nie zagryzałaś się i nie frustrowałaś tym samym odtwarzanym scenariuszem większość kolejnych wieczorów, miesięcy lub lat? Czy nie odreagowałaś swoich emocji na tych, którzy byli blisko?
Przypomnij sobie jak to było lub wejdź w tę emocję jeśli ją odczuwasz na bieżąco.
Poczuj jak się zachowuje Twoje ciało. Gdzie czujesz spięcie (a może nawet ból)?
Przypomnij sobie ile czasu poświęciłaś na smutek, płacz, złość i ile rzeczy mogło Cię hipotetycznie wtedy ominąć?
Nie odżegnuję nikogo od uczucia „żałoby” i „opłakania” tego co było.
Każdy z nas potrzebuje rozliczyć się ze swoimi emocjami, zamknąć przeszłość jeśli widzi, że jest to konieczne, po to, by iść do przodu.
Ale żeby iść naprawdę do przodu, trzeba jeszcze czegoś, co jest wyrazem ogromnej miłości do siebie. Mówię o wybaczeniu właśnie.
Dopiero SZCZERZE wybaczając innym i sobie tamten czas, tamte działania, emocje i sytuacje, jesteśmy w stanie zacząć budować relację z samą sobą i z innymi.
Jeśli przeszłość nie zostanie uzdrowiona, będzie się ciągnęła (jeśli nie w naszej świadomości, to w podświadomości) i zawsze poza nami ucierpią bliscy nam ludzie, którzy „obrywają rykoszetem” bo są „pod ręką”, albo stają się dla nas nieświadomie triggerami.
Nie pozwól na to!
Przecież nie chcesz ranić siebie, swoich dzieci czy partnera, tylko dlatego, że czegoś nie uzdrowiłaś, że nie byłaś gotowa powiedzieć WYBACZAM i faktycznie poczuć to wybaczenie w ciele, całą sobą.
Uwolnienie jest czymś niezwykłym. Czymś, co gdy przychodzi, najbardziej przypomina uczucie lekkości, spokoju i harmonii.
Warto pracować nad sobą, żeby doświadczyć tego stanu, jeśli się o nim zapomniało, albo nigdy nie poznało.
Warto dla siebie i bliskich.
Warto, żeby świadomie przeżywać życie, a nie czerpać z iluzorycznych oczekiwań, myśli, podszeptów Ego.
Warto, żeby nie trwonić energii na obwinianie innych za swoje emocje.
Jeśli chcesz się zmierzyć z procesem wybaczenia, zapraszam do wspólnej pracy.
Spokój emocjonalny jest możliwy, jeśli dasz sobie na niego przyzwolenie.
Z serdecznością,
Magdalena