Czasami bywam w niektórych tematach konserwatywna i szanuję tradycje w jakich zostałam wychowana.
Uroczystość Wszystkich Świętych, Zaduszki i wspomnienie zmarłych, przypadające na 1 i 2 listopad są dla mnie okazją, by się zatrzymać i pomyśleć o życiu w głębszym, metafizycznym sensie.
Śmierć mnie ekscytowała, ciekawiła i było to uczucie silniejsze niż strach przed nią.
Już jako młoda, nastoletnia dziewczyna wypełniłam oświadczenie woli o oddaniu organów w razie śmierci i powiadomiłam o tym fakcie najbliższych. Bez mrugnięcia oka powiedziałam też, że chcę być skremowana, a na grobie wolę światło pamięci niż najpiękniejszy sztuczny kwiat.
Po latach przekazałam te sugestie moim nastoletnim synom, żeby w godzinie śmierci, nie skupiali się nad tym, czego bym sobie życzyła.
Ponieważ narodziny i życie są czymś naturalnym, ja od zawsze śmierć też traktowałam jako kolejny etap naszej ziemskiej wędrówki.
Uważam, że takie spojrzenie na temat śmierci daje poczucie większego spokoju i opanowania.
Daje też przyzwolenie na lepsze, bardziej harmonijne przeżycie swojej ziemskiej drogi.
Kiedy widzę jak inni tracą zdrowie i przedkładają pracę nad czas spędzony z samym sobą i swoimi bliskimi, to jest mi ich zwyczajnie żal. Mam świadomość, że nie wrócą czasu. Że ze względu na fizjologię ciała ludzkiego nie będą młodsi, zdrowsi, silniejsi, bardziej sprawni, że nie nadrobią tego czasu, choćby nie wiem jak się starali.
Drugą rzeczą o której zawsze myślę widząc tą ludzką pogoń za pieniądzem, jest to, że oni z tego nagromadzonego dobytku nie skorzystają po śmierci, że tracą siły, by zostawić te wszystkie życiowe zdobycze tutaj.
Sam powiedz, warto?
Listopad zwykle kojarzy nam się z deszczem, mokrymi, gnijącymi liśćmi leżącymi na ziemi, zmienną, niestabilną pogodą i faktem, że dzień jest krótki, szary i mglisty.
Mało przyjemny obrazek, ale niestety prawdziwy.
Do tego w kalendarz chrześcijan wpisane są święta, w których wspominamy zmarłych.
1 listopada wspominamy Wszystkich Świętych, a 2 listopada bliskie naszym sercom DUSZE (Zaduszki).
Kiedyś od pewnej bioenergoterapeutki, która zobaczyła przy mnie postać mojego nieżyjącego taty, usłyszałam, że cmentarz jest jedynie miejscem pochowania ciała. Duszy się nie chowa na cmentarzu, bo ona sama po śmierci odchodzi z naszej rzeczywistości (pod warunkiem, że odrobiła swoją lekcję i pozamykała tematy w tym życiu).
Od tamtego czasu na cmentarz jeżdżę rzadziej, bo z bliskimi zmarłymi łączę się w modlitwie codziennej.
To naprawdę nie chodzi o to, by jechać przez cały kraj, by dotrzeć na grób tego konkretnego dnia.
To święto, jak większość świąt kalendarzowych, stało się wydarzeniem komercyjnym.
Większość ludzi zapomniała na czym ma polegać wspomnienie zmarłych. Oni raczej martwią się o widoczną część tego święta – by kupić lepszą wiązankę, większy znicz i najlepiej to posprzeczać się o byle co z rodziną, którą spotkają na cmentarzu pierwszy raz od kilku miesięcy.
Jak dobrze, że moda na futra odeszła do lamusa, bo to byłby kolejny element święta… Moda cmentarna jeszcze żywych…
Przepraszam za sarkazm, ale myślę, że każdy, kto doświadczył takiej sytuacji choć raz, to wie co mam na myśli.
Reasumując.
Jeśli zdecydujesz się pojechać na grób swoich bliskich, to zrób to z szacunku do nich.
Pomyśl sobie o tym kim byli, czego dokonali, zapytaj tych, którzy ich znali, czy mogą Ci opowiedzieć jakąś jeszcze historię, której nie słyszałeś.
Posprzątaj pomnik, zapal znicz, postaw kwiaty, pomów do nich w myślach, w modlitwie.
Podziękuj za wszystko co zrobili dla Ciebie i bliskich. Nie oceniaj ich życia lub tego jak odeszli. My ludzie, nie jesteśmy od tego, by to oceniać. My jako ludzie popełniamy dużo błędów, ale dzięki temu zdobywamy nowe doświadczenia, a właśnie po to tu jesteśmy.
Rodzimy się po to, by zdobywać doświadczenia, tworzyć relacje, uczyć się siebie samych, cieszyć się życiem, a gdy nadejdzie na nas czas, odejść. Zasnąć, zamknąć oczy.
Dla tych z Was, którzy stracili kogoś bliskiego chcę powiedzieć, że jest mi przykro z powodu Waszej straty, ale też chcę Was wesprzeć, bo wierzę, że kiedy nadejdzie czas, spotkacie się z nią/ nimi ponownie. Tam nie będzie cierpienia, bólu i smutku. Będzie miłość i spokój.
Pięknego wspominania.
P. S. Jeśli ktoś z Was nie radzi sobie ze stratą i potrzebuje porozmawiać o tym czego doświadczył, to zapraszam do siebie na sesje terapeutyczne.
Żałoba to naturalny stan emocjonalny związany ze stratą bliskiej osoby. Terapia pozwoli Ci uspokoić myśli i zacząć lepiej funkcjonować w odmiennej rzeczywistości.
Zapraszam.