Kiedy miałam niespełna 18 lat moim marzeniem było usamodzielnienie się i zdobycie prawa jazdy.
Gdy udało się przekonać do tego pomysłu moich rodziców, byłam w siódmym niebie.
Było to przeszło 20 lat temu, zaraz po millenium, które miało przynieść zagładę ludzkości i zniszczenie Ziemi. Szczęśliwie nic takiego się jednak nie stało…
Moim nauczycielem jazdy był starszy Pan, który jak się okazało był również nauczycielem jazdy mojej mamy. Pan Piotr, bo tak miał na imię, był na swoje lata bardzo bystrym i dynamicznie działającym i jeżdżącym mężczyzną. Ewidentnie za kierownicą czuł się jak ryba w wodzie.
Moje początki nie były rewelacyjne, a na pewno dalekie od moich założeń. Dużo sytuacji i zachowań na drodze chciałam analizować i zadawałam mnóstwo pytań.
Na którejś z jazd Pan Piotr wyraźnie poirytowany tymi pytaniami i moim gadaniem, powiedział „ szkoda gadać, jedziemy”.
Jak się później okazało to sformułowanie przełożyło się nie tylko na moją jazdę, ale i na wiele aspektów mojego życia.
W tamtym momencie zrozumiałam, że teoria jest tylko teorią i że jest ona zaledwie % moich umiejętności. Pojęłam, że bez wielogodzinnych ćwiczeń, prób i praktyki cała wiedza książkowa i zadawane pytania na nic się zdadzą.
W kolejnych latach wiele razy przekładałam to stwierdzenie Pana Piotra na moją edukację na studiach, na pracę zawodową, a potem także na związki i rodzinę.
Oczywisty stał się dla mnie fakt, że tylko próbując, uczestnicząc i działając w konkretnych tematach jestem w stanie się ich nauczyć. Doświadczając porażek, uczyłam się żeby odpuścić konkretny schemat i wymyślić inny, który przyniesie mi zamierzone efekty.
Wiele razy praktyka okazała się zbawienna. Kiedy studiowałam, postanowiłam to robić zaocznie. Chciałam zdobywać doświadczenie i nowe umiejętności. Zauważyłam, że z każdym rokiem jestem większym „wyjadaczem” i coraz pewniej kroczę w dziedzinach, którym poświęcałam uwagę tak teoretyczną jak i praktyczną.
Każdego z tego miejsca namawiam, by próbował przekładać swoją wiedzę na działanie.
Kiedy pójdziesz na kurs i dostaniesz certyfikat ukończenia, pokaż się światu. Powiedz, że masz taką umiejętność i od razu praktykuj…
Pamiętaj, że szkoda czasu na gadanie (na zastanawianie się czy to dobry pomysł czy nie, czy jeszcze nie jest za wcześnie, czy inni Cię nie ocenią negatywnie, itp.), trzeba jechać (działać z tematem).
Prawda jest bowiem taka, że jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz czy Twoje pomysły i wizje mają możliwość być wprowadzone w życie.
Otwórz swój umysł na nowe możliwości.
Tym, co najmocniej Cię może teraz blokować jest głos Twojego wewnętrznego krytyka, Twojego EGO.
Ono, jak mało kto, nie lubi zmian. Lubi stagnację i narzekanie. Lubi Ci podpowiadać, że Twoje wizje, plany i pomysły są chorymi pomysłami, a ludzie dookoła Cię „zjedzą” i będą się z Ciebie śmiać aż do Twojej emerytury. Wycisz tego krytyka mentalnym pilotem i włącz mu funkcję MUTE.
Życie, jak przekonujesz się każdego dnia, przelatuje przez palce. Dziś jest poniedziałek, za chwilę już znowu będzie niedziela i tak w kółko.
Pamiętaj, że masz wpływ na swoje życie poprzez działanie… Stagnacja oczywiście też spowoduje mniejsze bądź większe zmiany, ale na nie nie będziesz mieć wpływu. To tak jakbyś nie poszedł na wybory zagłosować, a potem miał pretensje, że rządzi banda idiotów.
Ale co by nie powiedzieć, to i tak sens pozostanie ten sam… szkoda więc gadać, jedziemy…
Życie i doświadczenia czekają!