Kiedy w naszym życiu, doświadczymy odpowiednio dużo przykrości i rozczarowań związanych z naszym życiem romantycznym, partnerskim i uczuciowym, zauważamy, co robimy nie tak i co musimy zmienić, by żyć dobrze sami ze sobą.
Mam tu na myśli osoby, które już nie przerzucają pełnej odpowiedzialności za sytuację w związku na partnera i nie uważają siebie za święte.
Mówię zdecydowanie o osobach, które wiedzą już, że na dobre relacje partnerskie muszą w 100% pracować obie osoby i brać odpowiedzialność za czyny i słowa.
Każda sytuacja w jakiej bierzemy udział, świadomie bądź mniej, jest naszym doświadczeniem. Możemy ją potraktować jak lekcję dla naszych przyszłych działań.
Czasem doświadczamy pięknych i zaskakująco dobrych wydarzeń i emocji, innym razem wręcz przeciwnie, jesteśmy obserwatorem lub uczestnikiem smutków, trosk, rozczarowań i żalu.
Ego każe nam tych trudnych momentów unikać jak ognia, a gdy już się pojawią to powiedzieć, że my nie stanowiliśmy iskry zapalnej lub nie dolaliśmy oliwy do ognia, a prawda często jest inna i niektórym zajmuje sporo czasu, by dojść do takich wniosków.
Warto jednak pracować nad swoimi emocjami i rozwijać swoją wrażliwość i empatię.
Kiedy uda nam się wyciągnąć odpowiednie, motywujące do dalszego rozwoju świadomości wnioski, wtedy doświadczamy, jak wiele rzeczy do odkrycia jest w naszych schematach postępowania, w działaniu i we wcześniej wspomnianych emocjach.
Część osób może zauważyć, jak w wielu przeszłych zdarzeniach, myśleli źle o sobie lub byli źle postrzegani przez swoich bliskich. Jak się sabotowali w różnych dziedzinach życia lub byli ograniczani przez swoje rodziny i znajomych.
Zaczynają pracę z ciałem fizycznym i mentalnym, gdyż czują potrzebę skupienia uwagi na sobie i swoich odczuciach. Czytają więcej, szukają informacji na tematy związane z rozwojem osobistym i duchowym. Chcą nadrobić braki w wiedzy i działaniu.
Nie chcą w życiowych sytuacjach być dla innych opcją. Zaczynają szanować siebie, a także czas, pasje i hobby, codzienność, relacje z innymi ludźmi, zdrowie.
W procesie tym, stają się zdrowymi egoistami, którymi nie mogli być przez wcześniejsze lata życia, kiedy wymagano od nich posłuszeństwa, szacunku lub niemego przyzwolenia dla słów i działań innych osób.
Teraz z tym koniec. Tamta epoka skończyła się, odeszła bezpowrotnie.
Teraz nadszedł czas na świadome wybieranie siebie przed wszystkimi i przy założeniu, że cała reszta ludzi dookoła nie będzie z tego powodu przez nas cierpiała.
Stajemy się bardzo wrażliwi na sygnały takie jak chęć manipulowania nami, upokarzania nas czy traktowania jak zwykłą opcję do kontaktu w razie nudy czy nieporozumień z innymi ludźmi. Nie wchodzimy już w takie „dziwne” sytuacje. Czasem mówimy asertywnie nie, a czasem okazujemy to w zachowaniu lub wycofaniu się. Każda metoda będzie dobra, kiedy faktycznie nie chcemy dać sobą poniewierać niczym szmacianą kukiełką.
Odzyskujemy kontrolę nad naszym życiem i cieszymy się z małych dobrodziejstw przychodzących do nas i pojawiających się w naszej przestrzeni.
Zmienia się nasza wewnętrzna perspektywa, sprawiająca, że na zewnątrz jesteśmy inaczej postrzegani przez nasze otoczenie.
Z obserwacji osób, które przeszły przez tę ścieżkę, ale też z mojego prywatnego doświadczenia wynika, że dopiero wtedy, zaczynamy cieszyć się życiem i mieć szacunek do wszystkiego co się dzieje w naszej codzienności. Nie spieszymy się, nie wymuszamy niczego, nie chcemy kontrolować i być krytyczni. Stajemy się silni, ale delikatni zarazem. Potrafimy doceniać siebie i możliwości naszego ciała. Potrafimy wchodzić świadomie w relacje z innymi nie krzywdząc przy tym siebie i innych. Pokazujemy naszą prawdę i wreszcie jesteśmy spójni i spokojni.
Jeśli jeszcze nie jesteś na tym poziomie świadomości, koniecznie kontynuuj swój rozwój, bo szczęśliwość jaką w nim możesz osiągnąć, jest najlepszym, co możesz mieć w tym życiu.
Powodzenia!