Starocie pełne energii

Starocie pełne energii

Nigdy nie byłam zwolenniczką zbieractwa i kolekcjonowania staroci i różnego rodzaju szpargałów. Być może podświadomie broniłam się przed takimi przedmiotami w swojej przestrzeni, bo po targach i antykwariatach, też nigdy nie lubiłam chodzić.

Nigdy nie łączyłam tych przedmiotów z niczym szczególnym – były meblami, biżuterią czy przedmiotami należącymi kiedyś do kogoś.

Nie robiłam z tego tytułu większych wglądów i nie tworzyłam obrazów, jak to kiedyś ktoś siedział przy tym konkretnym biurku i pisał listy, czy innym razem siedziała szczotkując długie włosy przy lustrze toaletki i myślał o niespełnionej miłości. Nic takiego.

Być może przez pierwsze trzy dekady życia nie byłam nazbyt romantyczna, a być może życie pokazywało mi, że są istotniejsze tematy do przemyślenia czy zrobienia.

Kiedy niedługo przed czterdziestym rokiem życia, zaczęłam odsuwać się od wszechobecnej dramy, zaczęłam doświadczać więcej niewerbalnego działania energii wokół mnie.

Stare lub nieużywane rzeczy, meble czy ubrania nie były mi już obojętne, ale zaczynały mnie przygniatać swoją bliskością.

Mówi się i potwierdza to wiele ludzi, że wchodząc w swój rozwój świadomości, wiele przedmiotów zaczyna przeszkadzać, zawadzać, niemalże dając wrażenie zastygłej energii. Wtedy „budzący się” ludzie dążą do tego, by wykazać ich ważność lub brak zasadności dalszej użyteczności.

Część ludzi odnawia stare meble, zaczyna chodzić w ubraniach sprzed lat, zakłada dodatki i biżuterię kupioną dekady wcześniej. Inni stwierdzają, że dalsze przechowywanie nie ma już głębszego sensu i uzasadnienia, więc oddają je, sprzedają lub niszczą bezpowrotnie.

Czasami takie „starocie” dostają „nowe życie” u nowego właściciela i albo mu służą, albo zaburzają jego energetykę.

Doświadczyłam przykładu „zła” przechowywanego w przedmiocie w gronie bliskich mi osób. Wierzcie mi – nikomu nie życzę podobnych przeżyć!

Mała lampka kupiona w atrakcyjnej cenie na targu staroci, miała zostać oczyszczona i pomalowana, a potem miała służyć za ozdobę w salonie.

Jej właściciel uczynił wiele starań żeby nabrała blasku i zgodnie z planem postawił ją na komodzie w salonie. Minęło kilka miesięcy a ona zbierała kurz bardziej niż wszystkie pozostałe meble, więc właściciel w uzgodnieniu ze swoją żoną zadecydował ją sprzedać. Jeszcze tej samej nocy, w salonie zaczęła manifestować się energia zawarta w tej lampce. Manifestacja miała formę widocznego, przemieszczającego się po pokoju CIENIA przypominającego rozmazany kształt człowieka. Właściciel i jego żona, która właśnie była poza domem przez trzy noce byli nawiedzani tym samym dramatycznym snem, w którym COŚ chciało ich zabić i się odgrażało. Sny były tak samo realistyczne i przerażające jak ten CIEŃ.

Wtedy zajmowałam się już bioenergoterapią i doświadczałam emanacji energetycznych i pewnie dlatego dostałam telefon pełnego przestrachu właściciela ów lampki.

On jej na tamten moment nie kojarzył z problemem, bo przecież stała już w domu od kilku miesięcy… Udało nam się jednak szybko połączyć kropki i oczyścić dom, a lampkę wynieść do altany w ogródku, z której po kilka tygodniach została wysłana do nowego właściciela.

Historię opisuję bardzo pobieżnie, bo sama strona emocjonalna mogłaby stanowić wiele kartek do książki o tym „niewinnie wyglądającym starociu z pchlego targu”.

Chciałabym nią przestrzec osoby, które nie zdają sobie sprawy z takich zakupów.

Każdy używany przedmiot, a już w szczególności przedmioty zrobione ręcznie, a nie maszynowo, mają ogromny potencjał energetyczny i zachowują wibrację osoby, która ją robiła lub jej używała.

Przeogromnym bankiem energii są stare lustra. Od zawsze się ich bałam, a spotkania z „własnym” odbiciem w takim lustrze w środku nocy, nawet nie chcę sobie wyobrażać.

Oczywiście jest pewnie wielu sceptycznie nastawionych do tego typu teorii osób, ale dla Waszego bezpieczeństwa energetycznego podpowiadam, żebyście oczyszczali takie przedmioty zanim się je wprowadzi do domu lub założy na ciało. Bioenergoterapeuta będzie wiedział, co zrobić w takim przypadku.

W niektórych kulturach niedopuszczalne jest używanie ubrań czy biżuterii po osobie zmarłej i szczerze powiem, że ma to sens. Podobnie sporo racji mają Ci, którzy szukając „perełek biżuteryjnych” nie kupują ich w lombardach lub licytacjach komorniczych. Te przedmioty trafiły tam, bo ktoś doznał nieszczęścia i teraz zmaga się z trudną sytuacją finansową lub inną sytuacją losową.

Większa wrażliwość i świadomość pozwolą Wam decydować czyją energię nosicie lub czyją energią się otaczacie każdego dnia.

Warto wiedzieć, że wspomniane rękodzieło nie musi być stare, by mogło nam zakłócić energetykę w ciele. Nigdy nie wiemy z jaką intencją bowiem było robione, tworzone. Jeśli ktoś zarabia grosze za swoją ciężką pracę, ale z jakiegoś powodu nie może jej zmienić, to wierzcie, że wsadzona w tę pracę energia, nie będzie pozytywna. Bowiem świadomość twórcy, że jest wykorzystywany w swojej pracy, obniża wibrację przedmiotu jaki wytwarza.

To samo może dotyczyć tworzenia posiłków w restauracji, pieczenia chleba, parzenia kawy – czasami czujemy niuanse w smaku, ale nie potrafimy powiedzieć, dlaczego tu coś smakuje lepiej niż gdzie indziej. A w życiu ogromną robotę robi energia, którą jest absolutnie wszystko, dlatego warto być czujnym i uważnym na to, jakie wibracje dopuszczamy do siebie, dając im tym samym szansę na rozwój.

Zacznij już dziś zwracać uwagę na to z jaką energią coś robisz, tworzysz i pracujesz. Zauważaj jakie emocje i energia przychodzi do Ciebie od innych. Nagradzaj uśmiechem, komplementami i nie zaniżaj wartości usługi tego, co jest tego warte, ale odchodź i omijaj szerokim łukiem wszystko to, co Ci nie służy.

Pamiętaj, że wszystko i wszyscy jesteśmy energią!

Powiązane wpisy
Zostaw komentarz

Your email address will not be published.Required fields are marked *