Samotność we dwoje

Samotność we dwoje

Słowo samotność z reguły kojarzy nam się z byciem samemu, bez nikogo, gdzieś z dala od miasta, ludzi, zgiełku, życia.

Bycie w ciszy i ze swoimi myślami.

Coraz częstszym jednak zjawiskiem jest samotność we dwoje i samotność, mimo bycia w grupach.

Czym ona jest?

Samotność we dwoje, to taki (często nie pisany) układ pomiędzy dwojgiem ludzi, w którym mimo, że jesteśmy z kimś, to żyjemy jakby oddzielnie. Gdzie więcej nas dzieli niż łączy. Gdzie brakuje rozmowy, szacunku, wymiany myśli, uczuć, czułości i zainteresowania drugą osobą. Gdzie ludzie żyją obok siebie, często dzieląc wspólny dom, pokój czy łóżko.

Jak do tego można doprowadzić i co kieruje osobami, które żyją w takim układzie?

Najczęstszym i najbardziej oczywistym powodem jest

1. układ ekonomiczny

2. układ społeczny

3. wydźwięk osobisty

Rozwinę myśl, żeby wyjaśnić te zjawiska.

Sytuacja ekonomiczna pary może być dobra albo poprawna, gdy obie osoby wnoszą określony wkład finansowy w codzienne życie.

Jedno z partnerów zarabia na codzienne zakupy i comiesięczne koszty opłat, a drugie na ratę kredytu lub inne istotne koszty.

W przypadku, gdyby nastąpił rozpad relacji, a stron nie stać byłoby na to, żeby każde z nich zaczęło samodzielne życie, zaczęłyby się problemy w raju.

Kiedyś koleżanka powiedziała mi, że ślubu nie weźmie, że wystarczy jej wspólny kredyt z partnerem na 30 lat. Brzmi trochę przerażająco, ale mnóstwo ludzi jest w podobnej sytuacji. W tym związku szczęśliwie uczucie kwitnie, a para doczekała się córeczki (już nastoletniej). Niestety nie wszędzie jest tak kolorowo.

Ludzie, którzy z różnych życiowych przyczyn nie chcą już żyć ze sobą, a są do tego zmuszeni przez swoją sytuację ekonomiczną i finanse, tracą najlepsze lata swojego życia na funkcjonowanie pod wspólnym dachem, z osobą której nie chcieliby już czasami oglądać na oczy. O skutkach jakie wywierają takie sytuacje na emocje tych ludzi, nie można zapominać. Zwykle są oni klientami poradni małżeńskich, a częściej psychologów, terapeutów czy psychiatrów.

Układ społeczny polega na przypisanej nam roli bycia małżonkiem, żoną, ojcem lub matką. Szczęśliwie czasy się zmieniają i ludzie nie zostają ze sobą w imię tego „co ludzie powiedzą?”.

Nie jestem zwolennikiem robienia czegoś na siłę i udawania, że związek jest szczęśliwy, skoro nie jest. Często ludzie żyją w imię bycia dobrym, przykładnym obywatelem i prawdziwym chrześcijaninem w związkach, w których są ofiarami przemocy psychicznej i fizycznej. Czasami wolą cierpieć, niż szukać pomocy i ucieczki od tyrana. Dzieje się tak zwykle z trzech powodów :

1. Oni/One innego życia nie znają i uważają, że ich partner ich kocha, mimo tego, jak ich traktuje

2. Boją się reakcji swojego otoczenia (co ludzie powiedzą?)

3. Nie mają środków finansowych, by zmienić swoją sytuację (wyprowadzić się, urwać kontakt, itd.)

Sytuacja niejednokrotnie jest naprawdę trudna, bo pomoc od państwa jest równa zeru, a niewydolność systemu inwestuje bardziej w przysłowiową rybę niż wędkę, co prowadzi często do wejścia w podobne sytuacje z innym partnerem. Tu wsparcie emocjonalne dla tych osób przez państwo też jest poniżej krytyki.

Wydźwięk osobisty bycia samotnym we dwoje polega na specyficznych potrzebach i emocjach konkretnej osoby. Zwykle jest ona niedojrzała emocjonalnie lub cierpi na różnego rodzaju zaburzenia, ale nie zawsze.

Czasami dokonuje nietrafnych wyborów dotyczących partnerów.

Często tacy ludzie nie kochają siebie, nie szanują, ale poczucie, że fizycznie jest obok nich ktoś kogo znają, jest dla nich wystarczający, by żyć wspólnie.

To schemat złudnego bycia w partnerstwie, który dosyć często przybiera formę nałogu bycia z kimś. Gdy jedno chce odejść, drugie mówi, że bez niego nie da sobie rady, że się zabije, że nie umie sam żyć, itp. To emocjonalny kipisz i strasznie spalający układ, gdzie zamiast zaufania, pojawia się ciągła obawa, że stanie się najgorsze, że ktoś zostanie porzucony, że będzie sam, itp.

W tej grupie jest sporo osób, które nie doświadczyły dobrego dzieciństwa i wsparcia rodziców w okresie ich dorastania. Często takie osoby dosyć szybko „wyfrunęły” z domu rodzinnego. Wystarczyło zainteresowanie jakiejkolwiek dziewczyny czy chłopaka, żeby powiedzieć KOCHAM Cię i żyć w takiej bańce bez tlenu.

Nie oceniam nikogo i nie obrażam. Wskazuję jedynie najczęstsze przyczyny bycia samotnym, pomimo bycia w relacji.

W dzisiejszym galopującym świecie, wielu zamiast dbać o swoje relacje, dba bardziej o zasobność portfeli. Jest to niestety po części działanie globalne i rządowe, ale my też mamy na nie wpływ, o czym warto pamiętać.

Wiele dzieciaków i dorastającej młodzieży żyje wizją ludzi wyglądających jak modele. Świat celebrytów, instagramerów i fluencerów pokazuje życie przez filtry i retusze. Bez pryszcza na twarzy i włosa na nodze, gdzie wszyscy wyglądają jak z obrazka. Takie nieprawdziwe zdjęcia i przerobione, upiększone filmiki, bardzo wpływają na kształtujące się osobowości młodych ludzi.

Chciałabym podjąć jeszcze jedną kwestię dotyczącą młodzieży żyjącej samotnie.

Oni są dziś bardziej samotni, niż jakiekolwiek wcześniejsze pokolenie.

Bycie w sieci przez większość dnia nie oznacza wcale, że mają więcej przyjaciół i znajomych.

Zwróć proszę uwagę z iloma dzieciakami spotyka się Twoje dziecko i jak często.

Czy gra z nimi w piłkę jak Ty kiedyś na trawie, czy może online?

Oni bardzo mocno i negatywnie odczuli naukę zdalną i brak kontaktów ze swoimi rówieśnikami przy okazji ostatnich obostrzeń. Dostrzegły to szczególnie gabinety terapeutyczne i poradnie, widzą to rodzice i nauczyciele.

A przecież DZIECI to NASZA PRZYSZŁOŚĆ. Zadbajmy o ich emocje w naszym najwyższym interesie.

I na koniec coś absolutnie ważnego.

Jeśli jakiekolwiek z tych objawów (depresji) występują u Ciebie od dłuższego czasu, to jest to czas, żebyś udał się po pomoc do specjalisty – nie patrz na swój wiek, na płeć, na to co powiedzą inni. Pomyśl o sobie.

* obniżony nastrój

* brak radości z życia i ciągły brak energii, niemoc i niechęć do robienia czegokolwiek

* negatywne postrzeganie siebie

* poczucie winy

* zaburzenia snu

* zaburzenia apetytu i masy ciała (tyjesz lub chudniesz w widoczny sposób)

* miewasz myśli samobójcze lub rozważasz próbę odebrania sobie życia

Wszystkie osoby, które czują, że mają problem i nie potrafią sobie z nim poradzić, zapraszam do konsultacji ze mną.

Życzę Wam dużo miłości do siebie i tyle samo zdrowia !

Powiązane wpisy
Zostaw komentarz

Your email address will not be published.Required fields are marked *