Zwykle, kiedy budzę się rano, towarzyszy mi uczucie szczęścia i radości, że jestem tu, gdzie jestem. Nie umniejszam życiowym wyborom. Nie oceniam negatywnie tego co było i co jest. Staram się nie wybiegać z działaniem i myśleniem o rzeczach, na które nie mam dużego lub żadnego wpływu. Moje doświadczenia traktuję z akceptacją, bo wiem, że każde prowadzi mnie do dalszego rozwoju osobistego.
Czy zawsze tak było?
Przez większość czasu było zupełnie inaczej. Przez pierwsze 3. dekady życia biegłam. Chciałam udowodnić sobie i światu swoje wartości i możliwości. Walczyłam ze wszystkimi inaczej postrzegającymi świat dookoła i sama ze sobą, niejednokrotnie raniąc moje ciało fizyczne, psychiczne i mentalne.
Na szczęście w odpowiednim dla mnie momencie przyszło opamiętanie. Rozpoznałam i zauważyłam tych ludzi, działania i rzeczy, które sprawiały, że moje ciało było rozedrgane i w ciągłym napięciu. Kiedy postanowiłam te wszystkie czynniki zacząć redukować, zauważyłam, że moje codzienne życie zaczyna być bardziej harmonijne i spokojne. Zaczęło się dziać w nim dobrze.
Oczywiście dla każdego termin “Dobre Życie” oznaczać będzie coś innego, ale myślę, że większość z Was pragnie jak ja, przede wszystkim być zdrowym, czuć się dobrze we własnej skórze, w środowisku, w którym żyje, mieszka i pracuje. Większość chce mieć możliwość realizowania swoich planów i marzeń, pragnie czerpać radość z kontaktów społecznych i z pracy jaką wykonuje. Chcecie czuć się akceptowani i docenieni, tacy jacy jesteście. Pragniecie kochać i być kochani. Chcecie czuć się bezpiecznie.
Kiedy brakuje wzajemności w kontaktach międzyludzkich, kiedy czujecie się wykorzystywani lub tłamszeni mimo waszych najszczerszych działań, z czasem coś w Was pęka i zaczynacie się buntować.
To zjawisko powinniście odebrać w sposób najlepszy dla siebie i iść za nim, bowiem pokazuje ono, że wzrastacie, że się rozwijacie i że to co było fajne do niedawna, już dobre nie jest i nie będzie.
Każdego dnia dokonujemy nowych wyborów. Czasami możecie nad nimi pomyśleć dłużej, nierzadko życie zmusza Was do podjęcia działania tu i teraz. Jakiejkolwiek decyzji byście nie podjęli, będzie ona właściwa na ten konkretny moment. Czas zweryfikuje, czy była ona dobre też w dłuższej perspektywie. Czy Wam pomogła, czy zaszkodziła, czy dzięki niej zadziało się w Waszym życiu coś cudownego, czy może wywołała ona lawinę trudnych sytuacji.
Najważniejsze, żeby tej podróży przez codzienne doświadczenia przyglądać się z uwagą i wyciągać wnioski tak szybko, jak to jest tylko możliwe. Wsłuchujmy się w nasze potrzeby. Obserwujmy co podpowiada nam ciało, które jest niedocenianym przewodnikiem naszych emocji. Chciejmy zwolnić nieco tempo naszego biegu przez życie, żeby zauważyć czego chce ono nas nauczyć, co chce nam uzmysłowić i pokazać. Chodzi bowiem o podróż, a nie o jej cel.
Przypomnę Wam, że ostatecznie każdego z nas czeka na końcu śmierć.
Czy naprawdę warto tak bezmyślnie gonić do kresu życia? Człowieku quo vadis?