26.05. jest szczególnym dniem w kalendarzu każdej polskiej kobiety.
Dzień Matki, bo o nim mowa, jest w Polsce obchodzony od przeszło 100 lat, a dokładniej od 1914r.
Kiedy w 2007r. urodziłam mojego pierwszego syna, usłyszałam od mojej mamy, że od tej pory „Mamą będziesz już do końca życia”.
Niby sama radość, ale gdy to usłyszałam, poczułam jaka wielka odpowiedzialność na mnie spoczywa. Dotarł do mnie fakt, że cokolwiek będzie się działo teraz z moim dzieckiem i bez względu na jego wiek, ja zawsze będę widziała w nim moje dziecko.
Postanowiłam wtedy, jak chcę się widzieć w tej roli i zdecydowałam, że będę przede wszystkim przyjaciółką, z którą zawsze mój syn (a teraz synowie), będzie mógł porozmawiać i do której będzie mógł się przytulić.
Teraz kiedy z perspektywy przeszło dekady wspominam ten czas niemowlęctwa moich synów, przypominam sobie jaka bywałam zmęczona, zagoniona i niedospana. Stawałam na głowie, żeby udowodnić sobie i innym członkom rodziny, że rola mamy jest prosta, że ogarniam. W mojej głowie pojawiała się dość często myśl, że przecież inne kobiety to przeszły, przetrwały i że wyglądają na spełnione, więc ja też dam radę. Kto jak nie Ja.
Przez cztery lata nie spałam regularnie (różnica 22 miesięcy między dziećmi), podpierałam oczy na zapałki i jakby ktoś się ośmielił zapisać moje najczęściej wypowiadane na głos hasło na kominie, to napis by wieścił „królestwo za poduszkę!”.
Każdy kaszel, katar, gorączka czy brak apetytu u dzieci przynosił obawę o zdrowie całej rodziny. Kończyło się zwykle tak, że chorowali chłopcy, potem mój mąż, a ja Matka Polka na końcu, kiedy już zwyczajnie mój system obronny organizmu kapitulował.
O życiu towarzyskim w tamtym czasie możemy napisać jednym zdaniem. Zwyczajnie go nie było.
Miłą odmianą było spotkanie kogoś znajomego w trakcie wizyty na zakupach w sklepie lub spacerze. Reszta kontaktów mocno ograniczyła się do rozmów przez telefon…
Tak to wyglądało 15 lat temu… Mam nadzieję, że chociaż dzisiejsze mamy mają ciut lżej.
Kiedy chłopcy zaczęli chodzić do przedszkola dom stanowił aptekę, gabinet lekarski i sypialnię w jednym. Nie było tego końca, aż do czasów szkoły, kiedy wreszcie dzieciaki nabrały odporności.
Niemniej wtedy zaczęły się inne odpowiedzialności. Uczyliśmy się czytać, pisać, robiliśmy prace plastyczne i organizowaliśmy pierwsze urodzinowe imprezy z udziałem innych dzieci.
Moi synowie byli nauczeni chodzić spać ok. 19-20, ale jakże trudno wstawało się im z łóżka w tygodniu, kiedy „obowiązki szkolne wzywały”. Do tej pory zastanawiam się czemu nie stosowali tej samej zasady w weekend, kiedy wstawali o jakiejś nieludzkiej porze? To chyba była złośliwość z ich strony.
Mówi się, że małe dzieci, to mały kłopot, a duże – duży… i coś w tym jest.
Charakter dzieci zaczął się wtedy transformować, a one zaczęły walczyć o swoje stanowisko w różnych tematach. Pyskówki, mówienie NIE i szukanie sojusznika w sprawie wśród jednego z rodziców w walce przeciwko temu drugiemu.
Przebiegłość i ich spryt powalały. A przy tym dziecinny wciąż wyraz twarzy i rozczulające słowa MAMO KOCHAM CIĘ, usypiały moją czujność i o złości czy irytacji zapominałam jak za pstryknięciem palców.
Teraz jako mama nastolatków czuję, że przede mną sporo różnych sytuacji, myślę tu o ich pierwszych randkach, miłościach i rozczarowaniach dziewczynami. Muszę być gotowa na to czy udźwigną naukę w szkole średniej, czy będą mądrze postępowali w swoim już prawie dorosłym życiu.
Jak każda mama obawiam się, żeby nie robili głupot i nie sprowadzali na siebie żadnych kłopotów, ale i na takie muszę mieć otwarty umysł, bo życie bywa przewrotne.
Nauczyłam się obserwując moje własne życie postrzegać ich w sposób chyba najlepszy też dla mnie samej. Oni, tak samo jak wszystkie dorastające dzieci muszą zdobywać doświadczenia, by wiedzieć co im służy, a co nie. Z kim im po drodze, a kogo muszę omijać.
Nie matkuję im, bo wiem gdzieś w środku, że to by tylko zepsuło nasze kontakty.
Chcę stworzyć im możliwość dokonywania własnych wyborów.
Oczywiście trzymam rękę na pulsie 🙂
My Kobiety jesteśmy niesamowitymi Istotami.
Rodzimy dzieci, dajemy im swoje uczucia i emocje.
Tulimy z jednej strony, a z drugiej pozwalamy iść swoją własną ścieżką.
Uczymy ich miłości, szacunku. Niejednokrotnie zaszczepiamy w nich pasje do różnych sportów, aktywności i działań.
Nasza rola nie kończy się na ich urodzeniu, nakarmieniu i wypuszczeniu w nieznany świat.
Jesteśmy SUPERMENKAMI, agentkami od zadań specjalnych, gdyż nie ma dla nas niemożliwego.
Te z Was, które tak nie uważają zapewniam, że właśnie tak jest.
Dziękuję WAM, że jesteście i że się staracie dla siebie i swoich dzieci być lepsze każdego dnia.
Miłego świętowania drogie MAMY.
Pamiętajcie podziękować też Waszym mamą za to, co dla Was robią lub zrobiły.