O intuicji jako fenomenie, można by było napisać książkę, co robią niektórzy, ale ja chciałabym Was wprowadzić w temat i niejako zachęcić do jego dalszego eksplorowania.
Zapewne wielu z Was miało kiedyś przeczucie, żeby coś zrobić, albo właśnie, żeby czegoś nie robić. Nie wiedzieliście skąd dana myśl albo obraz pojawiały się w Waszych umysłach, ale czuliście konieczność pójścia za nimi. W tym konkretnym momencie nie umieliście powiedzieć, czemu to ma służyć i jak na Was wpłynie. Z czasem jednak, okazywało się, że wszystko zadziało się w najlepszy możliwy sposób, a szersza perspektywa została przez Was dostrzeżona po jakimś czasie. Wielokrotnie cichy szept lub przelotna myśl działają w nas, ale w codziennym zabieganiu udajemy, że ich nie słyszymy, albo je bagatelizujemy.
Czym jest intuicja? Nazwać ją można wrażeniem, przebłyskiem, olśnieniem, silnym przekonaniem o słuszności działania w konkretnym kierunku. To rodzaj wiedzy na jakiś temat. Wrażenie, które pojawia się nie wiadomo skąd i które daje impuls. Przestrzega mówiąc stój, zwolnij, nie idź tam lub zachęca podpowiadając: zrób to, odważ się, jesteś na właściwym kursie, będzie dobrze.
Wspomnieć należy o jednej ważnej sprawie. O tym, że my się rodzimy z tą umiejętnością i że do wieku przedszkolnego czujemy i słyszymy więcej. Mówi się o tym, że przedszkolaki mają swojego “tajemniczego ktosia, niewidzialnego przyjaciela”, do którego mówią jak do żywej, prawdziwej osoby. Moja interpretacja jest taka, że one faktycznie wiedzą o czyjejś obecności, że ją odczuwają.
Do tego momentu życia (okolice 6-7 r.ż.) nasz świat realny przenika się żywo z resztą wszechświata i jego energią. Dzieci tracą te umiejętności w chwili, kiedy zaczynają się dzielić opowieściami o tych wrażeniach z innymi dorosłymi. Ci bowiem, niestety w większej części (na szczęście nie wszyscy), zaczynają szukać choroby u dziecka. Nie chcą się wsłuchać w to, co ma im do powiedzenia, przekazania. Dzieci są uczone, że to “nadprzyrodzone” co widzą, mówią czy słyszą jest złe, dziwne i żeby o tym nikomu nie opowiadały. I w ten sposób malusińscy zamykają usta, uszy i serca dla tych energii. Dorośli pokazują im, że w szkole trzeba się uczyć i robić to według schematów ministerstw, że po zajęciach powinni mówić to, czego sobie życzą rodzice, rodzina i sąsiedzi. Na szczęście sposób myślenia u ludzi się zmienia, a co za tym idzie, zmieniają się także tendencje społeczne.
Myślę, że nasze pokolenie jest pierwszym (dzisiejsi 40.latkowie), które dając dojść dzieciom do głosu, zechciało zauważyć te otaczające nas energie i realne potrzeby (a nie fanaberie) naszych dzieci. Pamiętamy i widzimy bowiem, że ani zimny chów (fatalnie to brzmi), ani bezstresowe wychowanie, nie dały dobrych efektów pedagogicznych, a co najgorsze spowodowały, że teraz terapeuci mają pełne ręce roboty.
Ale wracając do czucia, odczuwania i cichych szeptów intuicji…
Inaczej jest, gdy nasz umysł jest otwarty na dostrzeganie tych znaków. Gdy jesteśmy wyciszeni, skupieni na swoich odczuciach, na sygnałach płynących z ciała i ze środowiska. Wtedy czujemy i dostrzegamy więcej. U tzw. artystycznych dusz, które mają delikatniejszą naturę, bardziej czułe i empatyczne spojrzenie na innych i świat, intuicja działa swobodniej. Podobnie sytuacja wygląda u osób, które poddają się praktyce relaksacji, medytacji, wyciszenia. Takie stany sprzyjają bowiem wsłuchiwaniu się w nas samych i byciu w Tu i Teraz, o które głównie chodzi w życiu. Zauważ, jak wiele energii i dobrych pomysłów przychodzi Ci do głowy w trakcie urlopu. Kiedy stres zostaje zredukowany, a przytłaczająca codzienność na jakiś czas schodzi z pierwszego planu, zaczynają się tworzyć i nierzadko materializować te nowe idee. Coś, czego nie mógł byś dostrzec czy usłyszeć pracując szaleńczo, pojawia się nagle jak błysk, gdy tylko zwalniasz. Myśli mają czas się uporządkować, A Ty zauważasz, że niejednokrotnie bez powodu, zamartwiałeś się tematami, na które totalnie nie miałeś wpływu. Gdy dochodzisz do takiego momentu w swoim życiu, ono zaczyna się poprawiać. A co się dzieje z Tobą? Zaczynasz żyć swobodniej, z większą lekkością i świadomością.
Gorzej sprawy się mają u osób ciągle myślących i działających racjonalnie. Szczególnie dotyczy to tych, zafiksowanych na robieniu kariery, stawiających sobie codziennie jakieś nieosiągalne cele. Do nich trudniej jest przedostać się tym cichym sygnałom. Dzieje się tak, gdyż szept intuicji zwykle jest traktowany przez nich jak pewnego rodzaju natręctwo, coś co przeszkadza i czego trzeba się pozbyć. A co by się stało, gdyby odpuścili tę gonitwę myśli i posłuchali serce albo wyobraźni?
Wyobraźnia jak wierzyć w słowa Alberta Einsteina: “…jest ważniejsza od wiedzy”.
Pomyślcie proszę, czy gdyby dziś, w jednej chwili przestały się liczyć Wasze dyplomy i kwalifikacje, a świat korporacji by zniknął, to czy ten pęd i rozumowe podejście pomogły by Wam czy zaszkodziły? Czy otworzylibyście kolejną książkę albo wpisalibyście frazę w Google, żeby znaleźć odpowiedź co macie robić? A może zwrócilibyście się do siebie i zapytali o to swoją duszę, emocje, serce? Co mam zrobić, co będzie dla mnie najlepsze i jaki jest mój faktyczny cel bycia tu na Ziemi? Nie czekając na zmiany w świecie już dziś zadajcie sobie te pytania. A zacznijcie od najważniejszego, który będzie wstępem do kolejnych.
Czy jestem szczęśliwy?
Czy takim dorosłym chciałem być?
Czy to jest moje prawdziwe życie?
I czy Ja stanowię moje prawdziwe Ja?
Bądźcie ze sobą szczerzy i zaproście do swojego świata ciche szepty.