Chciałbym i boję się.
Chcę, ale…
A gdyby tak ktoś/ coś…
A może wydarzy się coś, co zmieni tę sytuację?
A może pojawi się ktoś, kto sprawi, że..?
Znasz te sformułowania?
Czy nie są one Twoją codzienną mantrą?
Wielu z nas ma podobnie. Chcemy zmiany i się jej boimy.
Trzęsiemy się o to, jak zostaniemy odebrani przez innych ludzi, jak potraktuje nas życie i co może się nam przytrafić.
Szukamy wymówek, jeśli jest to dla nas niewygodne.
Wypieramy nowe możliwości i działania, bo wolimy tkwić w znanych, choć niewygodnych schematach.
Lubimy się męczyć.
Lubimy się karać.
Lubimy się samobiczować.
Niestety robimy to z wielką precyzją, bo nasze doświadczenia i działania, dają tym zachowaniom ogromne zasoby tlenu i energii.
Sami karmimy te POTWORY czasem powtarzając schematy i nasze programy pochodzące z domu rodzinnego, a czasem oddając lejce naszego życia innym.
Zazwyczaj historie kończą się podobnie i są opłakane w skutkach.
Kiedy przychodzi refleksja, kiedy na daną sytuację możemy spojrzeć z chłodną głową i pewną perspektywą, zaczynamy dostrzegać zło całej tej sytuacji.
Znowu obawa sprawiła, że:
-nie ruszyłem,
-nie spróbowałem,
-nie dałem sobie przestrzeni, by doświadczyć czegoś nowego.
Kolejny raz wyszedłem z założenia, że jakoś to będzie i zostawiłem przebieg wydarzeń losowi i innym ludziom, a oni mnie rozczarowali, postawili mnie pod mentalną ścianą.
Teraz głowię się, co mam zrobić, a moim przeciwnikiem stał się czas.
Odkładane decyzje muszę podjąć na wczoraj.
Czuję presję, bezsilność i ciężar wszystkich konsekwencji na sobie.
Muszę działać, ruszyć.
Konieczne jest działanie, ale jak to zrobić/ co zrobić/ od czego zacząć?
Chyba nie ma, lub nie było osoby, która by nie postąpiła w podobny sposób chociaż raz w życiu.
Ba! Większość z nas, robi to bardzo często w nadziei, że nikt nie zauważy, że sprawy ułożą się same, że ktoś inny „ogarnie” życie za nas.
Wiecie gdzie należy szukać przyczyny?
Większość z nas ma ciągle w sobie tę część dziecka, które czeka, aż to ktoś dorosły zaopiekuje nasze potrzeby.
Dopóki nie zauważymy naszego postępowania, nie ruszymy dalej.
Musimy przyjrzeć się temu, co nami kieruje, co wypieramy, a czego się boimy.
Musimy zrozumieć nasze wewnętrzne dziecko i wiedzieć, gdzie i w jakim aspekcie nie zostało ono zaopiekowane przez rodziców, rodzinę, bliskich.
Musimy uświadomić sobie, czego się ono boi i gdzie czuje brak.
Kiedy to do nas dotrze, kiedy to odkryjemy, będziemy mogli zrozumieć skąd bierze się autosabotaż.
Na pewno nie jest to łatwa praca i praktyka, ale warta spokoju jaki daje w ostatecznym rozrachunku.
Dzięki niej poznajemy siebie, dotykamy naszej prawdziwej natury, naszych potrzeb i możliwości.
Uczy nas nad jakimi obszarami powinniśmy się pochylić, jakim przyjrzeć, których dotknąć, by zrozumieć siebie, swoje myśli, emocje i działania.
Każdy z nas jest prawdziwą studnią ciekawych zjawisk, emocji i wyobrażeń, więc nie warto czekać z tym, by to zacząć poznawać.
Inni tego nie zrozumieją, jeśli my sami tego nie zrobimy.
A że życie nie trwa zbyt długo, to postarajmy się wykorzystać je w sposób świadomy i dowiedzmy się kim jesteśmy.
Pięknego poznawania siebie!