Co prawda pogoda nie rozpieszcza, a wiosna w tym roku jest chłodna i niepewna, ale czy to zmienia coś w naszych kalendarzach?
Coraz więcej osób czeka na upragniony urlop. W szkołach i placówkach edukacyjnych czuć mobilizację do spięcia wszystkich tematów i zamknięcia szkolnych furt przed dzieciakami i ich rodzicami. W firmach pracownicy coraz częściej mówią o potrzebie odpoczynku, złapania słońca i naładowania życiowych akumulatorów.
Jak wielu z nas czeka na te dwa tygodnie w roku lub w sezonie.
Jak odpoczywamy?
Niezwykle przykry jest fakt, że wielu z nas nie potrafi odpoczywać jakościowo nawet w trakcie tych kilku dni. Spinamy się, żeby nasz mozolnie ułożony plan nie wyszedł poza ramy tego, co przygotowaliśmy. Każde odstępstwo może być punktem zapalnym i zepsuć wszystko.
Potrafimy mieć pretensję o pogodę lub jej brak, o miejsce, które wybraliśmy, o towarzystwo, o jedzenie, o nowe buty, które nas otarły. Urlop zrujnuje złe samopoczucie i choroba, nie wspominając o przykrych wypadkach i sytuacjach utraty portfela, zgubienia paszportu lub zawieruszonego na lotnisku bagażu.
Turysta potrafi nie tylko sobie zepsuć humor, ale i wszystkim dookoła, często obwiniając obsługę wycieczki, rezydentów i inne osoby obsługujące wakacyjne kierunki wojaży.
Jak w książce Justyny Dżbik-Kluge „Polacy Last minute. Sekrety Pilotów Wycieczek” opisującej studium przypadku, gdzie jedna z rezydentek usłyszała: „Skoro jesteś tu za nasze, to do roboty!”. Swoją drogą polecam przeczytać, żeby wiedzieć jak nas turystów z Polski (choć nie tylko), postrzegają piloci wycieczek i nad czym powinniśmy popracować.
Ale wracając do jakości odpoczywania…
Szczęśliwie coraz więcej osób wyjeżdża poza znane miejskie kurorty, w których panuje gwar, hałas i gdzie wydajemy na wszechobecne rozpraszacze i przekąski całe oszczędności.
Coraz więcej z nas naprawdę docenia kontakt z naturą. Czerpiemy radość nie tylko z wyjazdów w odległe zakątki świata, ale także w odosobnione miejsca w Polsce.
Szukamy ciszy, zieleni, resetu. Wracamy do agroturystyki i pod namiot. Szukamy wyjazdów oczyszczających nasze ciała z toksyn, a nasze umysły ze stresu i gonitwy myśli.
Coraz częściej w trakcie naszych wyjazdów urlopowych znajdujemy czas na drobne przyjemności z życia. Dajemy się znaleźć miejscom, ludziom i zdarzeniom. Wtedy czujemy się mniej rozczarowani ewentualną zmianą okoliczności. Wchodzimy w większą harmonię z otoczeniem.
Ci bardziej świadomi medytują i czerpią z kontaktu z naturą. Chodzą boso, tulą się do drzew i przypatrują przyrodzie.
Może dla niektórych brzmi to dziwnie, ale zdecydowanie daje ogromny spokój i poczucie jedności ze światem. Podpowiadam, żeby skorzystać z takich rozwiązań przy pierwszej możliwej okazji.
Pamiętajcie, że czekanie na dwa tygodnie spokoju jest zamknięciem się w klatce przed prawdziwym życiem. Spróbujcie czerpać każdego dnia. Cieszcie się z drobnych rzeczy, bo jak pisał Phil Bosmans „Kto potrafi cieszyć się z małych rzeczy, mieszka w ogrodzie pełnym szczęśliwości”.
Życzę Wam, aby wakacje w Waszych duszach, ciałach i umysłach trwały okrągły rok.