Moje życiowe doświadczenia prowadziły mnie do skrajnych relacji z rutyną.
Raz od niej uciekałam, innym razem ratowała mi ona życie.
Czy naprawdę jest w niej coś złego?
Czy samo słowo nie zostało nacechowane negatywnie i kojarzymy je teraz z pewnego rodzaju nudą, powtarzalnością i brakiem pozytywnej iskry w działaniu?
Czy nie zostało nam wpojone, że rutynowe czynności wprowadzają apatię w nasze życie i są kojarzone z brakiem chęci wzrostu, rozwoju, zmiany?
Z natury jestem optymistką i człowiekiem działania, który nie lubi nudy, więc tym bardziej moje zdanie może Cię zaskoczyć.
Jestem od wielu lat zwolenniczką pewnego rodzaju rytuałów, przewidywalnych działań i planowania rzeczy, które mogą w sposób istotny zakłócić mój dzień, grafik, plany.
Lata obserwacji i doświadczeń pokazały mi, że rutyna nie musi być nudna, a co ważniejsze, może ona mocno ułatwiać działania, pomagać kształtować charakter i być silnym wsparciem w walce o nasze zdrowie.
Jako dziecko i nastolatek wiedziałam jakie mam obowiązki i zadania, co powinnam robić, a czego nie. Te zasady zostały mi zaproponowane podczas mojego wychowania przez rodziców.
Wiele z tych, które się sprawdziły, przeniosłam na wychowanie moich dzieci i wdrożyłam w moje dorosłe życie. Inne, te, które mi nie pasowały zmodyfikowałam, ponieważ jak każdy z Was, mam wolną wolę i mogłam to zrobić.
Moim rodzicom jestem wdzięczna za wiele rzeczy, ale jeśli mówimy o rutynie, to ogromnie ważne z perspektywy czasu, okazało się przestrzeganie „sztywnych” pór posiłków i chodzenia spać.
Nauczyłam w ten sposób organizm mechanizmów, które pozwalają mi dziś być zdrową, dobrze odżywiającą się i mającą jakościowy sen osobą.
Kiedy słyszę, że dzieci nie jedzą śniadań, nie mają przygotowywanych zdrowych przekąsek do szkół, tylko dostają w zamian gotówkę na zakup batonika czy coca-coli, to mam ochotę wszystkich tych rodziców podstawić pod ścianę i opowiedzieć ze szczegółami o możliwych konsekwencjach zdrowotnych dla ich dzieci.
Czy bez względu na swój wiek, masz rytuał związany z posiłkami?
Może konkretna godzina, może konkretne miejsce lub towarzystwo?
A może sposób przygotowania posiłków?
I już słyszę jak wielu z Was mówi, no przecież mam lekcje, zajęcia, pracę, spotkania w firmie… nie mam tego jak zrobić… Robiąc bilans wszystkich „za i przeciw” warto spróbować wdrożyć pewną rutynę i przewidywalność. Wasze ciała Wam za to podziękują.
To co jemy i jak jemy, jest niemniej ważne, ale to już temat na osobnego bloga, o czym wkrótce.
Czy podczas całego długiego dnia obfitującego w masę rzeczy do zrobienia masz czas na aktywność fizyczną i kontakt z naturą?
Jeśli jesteś nastolatkiem, który zostaje podwieziony pod szkołę/uczelnię autem i z niej odebrany, a potem siedzisz aż do snu w domu przy biurku i komputerze to masz wiele do zmiany.
Tak samo Ty, który jeździsz tak do pracy.
Nasze ciało, jeśli nie ma wystarczająco dużej ilości ruchu i tlenu, zaczyna chorować. Nasz system odpornościowy jest zaburzony i coraz częściej dosięgają nas kłopoty zdrowotne. Najpierw drobne bóle i urazy, a z czasem coraz częściej chorujemy i spędzamy czas na zwolnieniach lekarskich.
Często słyszę, że nastolatkowie chodzą spać około północy albo i później… zdarza się, że później niż sami rodzice. Czy naprawdę to jest normalne???
Dziecko, które rośnie i przyswaja codziennie dużo nowych informacji, potrzebuje jakościowego odpoczynku, który pozwoli mu się zregenerować i zwyczajnie „nadążyć” z tymi wszystkimi tematami. Tu chodzi o fazy cyklu i ich ilość w skali nocy. Naprawdę nie bez podstawy wymyślono ciszę nocną o 22 (jakkolwiek się ona Wam kojarzy).
Skoro poruszyłam już temat snu, to poproszę Cię jeszcze o jedną MEGA ważną rzecz. Odstaw przynajmniej na godzinę przed snem całą elektrykę od głowy i oczu i daj im odpocząć. Niebieskie światło i prąd działają bardzo niekorzystnie na sen – mocno go zaburzają.
Czemu przez pęd i tempo życia zaczęliśmy bagatelizować zdrowie? Przecież jest ono najważniejszą naszą mocą! Czemu sami pozbawiamy się tej siły?
Jeśli chcesz żyć jakościowo i w dobrym zdrowiu, koniecznie przyjrzyj się swoim nawykom, rytuałom i przyzwyczajeniom.
Bądź szczery sam ze sobą i zauważ, co robisz źle i w którym miejscu masz coś do poprawy.
Wiem, że temat może okazać się trudny jeśli niedomaga wiele aspektów w Twoim codziennym życiu, ale zacznij od pojedynczych kroków.
Odstaw elektrykę ok. 21, potem miej czas na prysznic i ewentualnie książkę. Połóż się spać ok. 22.
Rano zjedz lekkie śniadanie i naszykuj zdrową przekąskę do szkoły czy pracy. Zjedz obiad w porze obiadu, a nie kolacji. Idź na spacer, rower lub do siłowni po zajęciach. Spróbuj działać tak każdego dnia.
Jestem przekonana, że z czasem Twój organizm sam będzie domagał się snu ok. 22 i śniadania po przebudzeniu. A Ty po zajęciach będziesz tęsknił za sportem i czasem w naturze.
Kiedy dojdziesz do tego miejsca, warto będzie wdrożyć kolejne kroki w celu poprawy Twojego codziennego BHP.
Kiedy przyjrzałam się swojej rutynie okazało się, że jest wiele punktów, które realizuję każdego dnia. Wspomniane pory posiłków i snu, aktywności fizycznej i kontaktu z naturą.
W mojej pracy zawodowej wpierałam się od zawsze kalendarzem, dzięki czemu planowanie nie było nazbyt trudne.
Wiedząc o swoich rytuałach i dbając o to, co daje nam siły, możemy lepiej planować i przeżywać nasze życie. Mniej rzeczy i wydarzeń jest nas wtedy w stanie zaskoczyć. A uwierzcie mi, że te właśnie nieplanowane, nagłe i zaskakujące sytuacje, kosztują nasz organizm mnóstwo energii i stresu – dosłownie skracają nam życie. To już kolejny argument za tym, żeby zadbać o siebie i swoje życie najlepiej, jak to jest możliwe.
Życzę Wam wypracowania własnych rytuałów, które na każdym kroku będą wzmacniały Wasz organizm i poprawiały jakość Waszego codziennego, życiowego BHP.